POZYTYWNA DYSCYPLINA – ROZMOWA Z JUSTYNĄ BRZOZAK

Dziś zapraszam Was na rozmowę z Justyną Brzozak z Pozytywnej Wioski Wsparcia. Justyna jest edukatorką Pozytywnej Dyscypliny dla rodziców i nauczycieli.

Ja: Na początku bardzo Ci dziękuję, że w natłoku zajęć (wiem, że dopiero co przygotowywałaś swój kurs online, za chwilę już planujesz warsztat, a przy tym masz przecież trójkę całkiem małych dzieci), znalazłaś czas, żeby odpowiedzieć na moje pytania.

Justyna: A ja dziękuję za zaproszenie.

Ja: Cała przyjemność po mojej stronie. Żeby jednak nie tracić czasu, przejdźmy od razu do tematu. Słowo dyscyplina chyba się w dzisiejszych czasach trochę źle kojarzy, przynajmniej niektórym. To słowo trochę dziś niemodne… A zatem moje pytanie na początek: Czym jest pozytywna dyscyplina?

Justyna: To fakt, słowo dyscyplina rzeczywiście w naszym społeczeństwie bardzo źle się kojarzy. To był jeszcze całkiem niedawno taki pas, który wisiał przy drzwiach i straszył, że jak dziecko zrobi coś źle albo zrobi coś, co się dorosłemu nie podoba, to zostanie ukarane. Stąd to nasze skojarzenie, że dyscyplina oznacza karę, brak partnerskiego podejścia do dziecka, na którym w dzisiejszych czasach bardzo nam zależy.

Tymczasem Pozytywna Dyscyplina to nazwa, która jest dosłownym tłumaczeniem z języka angielskiego – Positive Discipline, gdzie nie ma tego negatywnego skojarzenia z karą, z musztrą, z byciem posłusznym. Tu chodzi o pozytywne motywowanie dziecka do współpracy, o budowanie relacji partnerskiej, zaangażowania dziecka i jego samodzielności.

Ja: Czy do tego jest potrzebna dyscyplina?

Justyna: Tak. Jest potrzebna dla zachowania pewnych granic – granic rodziców i granic dziecka. Jest potrzebny określony system reguł, które będą porządkowały nasze wzajemne współżycie. Bo inaczej może się stać tak, że będzie tak wolnościowo, że nie będziemy się potrafili odnaleźć w tej relacji, a na tym ta relacja ucierpi.

W momencie, kiedy rodzic nie potrafi ustalać i negocjować zasad, dziecko czuje się zagubione. Wbrew pozorom dziecko potrzebuje granic, żeby czuło się bezpiecznie, żeby czuło, że są jakieś ramy, w których może się poruszać. Bo przecież w życiu społecznym też na te ramy natrafi. Krótko mówiąc, dyscyplina to jest zbiór zasad, reguł, do których się stosujemy, żeby żyło się nam wszystkim lepiej.

Ja: Rozumiem. Czyli pozytywna dyscyplina nie ma nic wspólnego z musztrą, czy systemem kar i nagród. Pewnie zresztą stąd ten przymiotnik Pozytywna… Na czym w takim razie polega pozytywne podejście w tej metodzie?

Justyna: Pozytywna dyscyplina skupia się przede wszystkim na tym, co działa, co służy naszej rodzinie, co dziecko już potrafi, co sprawia, że dziecko czuje się zmotywowane, że chce współpracować. Bazuje na tym, jakie są jego mocne strony, zainteresowania, pasje – czyli na tym, co pozytywne.

Nie skupiamy się na krytyce, na podkreślaniu tego, co dziecko jeszcze powinno nadrobić, w czym się podciągnąć, z czym nadgonić, ale podkreślamy to, co już mu się udało, co już osiągnęło, jakie ma mocne cechy, czyli wzmacniamy to, co już jest dobre i podążamy w tym za dzieckiem.

Ja: To brzmi pięknie i takie podejście jest mi bardzo bliskie. Ale to nadal tylko teoria. Natomiast Pozytywna Dyscyplina daje dużo konkretnych rozwiązań, czyli gotowych narzędzi do wykorzystania. Oczywiście nie da się omówić ich wszystkich, ale może wymienisz kilka najważniejszych z nich?

Justyna: Narzędzi mamy dużo, ale powiem tylko o takich najważniejszych narzędziach, z których tak naprawdę wywodzą się wszystkie inne.

Przede wszystkim potrzebujemy zrozumieć działanie mózgu. Pozytywna dyscyplina w fajny, obrazowy sposób to wyjaśnia. Pokazuje nam, że dziecko w momencie stresu czuje się zagrożone i tak jak każdy inny ssak reaguje złością, czasem agresją, a czasem wycofaniem, zamrożeniem, czy ucieczką. I dlatego stawianie go w wielkim stresie nie daje tak naprawdę takich efektów, jakich byśmy oczekiwali.

Dlatego ważne jest to, żebyśmy akceptowali i szanowali uczucia dziecka. I to jest tak naprawdę jedno z najważniejszych narzędzi pozytywnej dyscypliny, z którego się wywodzą inne, takie jak:

– zrównanie się do poziomu dziecka (np. przykucnięcie),

– podejście oko w oko,

– spokojny ton,

– robienie ustaleń i umów (to jest bardzo ważne narzędzie).

Poza tym też kontrolowanie naszego zachowania. Bo to od nas wiele wychodzi. Dziecko wyczuwa nasze nastawienie i kiedy my jesteśmy niespokojni, to dziecko też takie zachowanie wykazuje.

No i bycie stanowczym i uprzejmym jednocześnie – czyli bycie łagodnym dla dziecka, dla jego różnych niedoskonałości, błędów, pomyłek, ale jednocześnie bycie stanowczym wobec zachowań, których nie akceptujemy, na które się nie zgadzamy i wobec których stawiamy wyraźne granice.

Ja: Czy można gdzieś dowiedzieć się więcej o tych narzędziach i sposobach, o których mówisz?

Justyna: Oczywiście. Mówię o tym wszystkim na warsztatach online w Pozytywnej Wiosce Wsparcia , które prowadzę co miesiąc. Są to 2-godzinne zamknięte warsztaty dla rodziców i nauczycieli, opatrzone w notatki wizualne, ćwiczenia i zaświadczenie o udziale. Najbliższy warsztat pt.: „Jak zachęcać dzieci do nauki” odbędzie się 28 lutego i można zapisać się na niego tutaj www.justynabrzozak.com.pl/sklep. Te warsztaty, które już się odbyły, można wykupić i odsłuchiwać do woli! Dotykamy tam  szczegółowo tematów takich jak kary i nagrody, motywacja wewnętrzna, złość, trudne emocje, autorytet i wiele innych. Poznajemy też narzędzia do radzenia sobie z różnymi wyzwaniami wychowawczymi. Oczywiście zapraszam serdecznie.

Ja: Świetnie, że wywołałaś temat zachęcania dzieci do nauki. Wielu rodziców zmaga się z takim problemem. Często dostaję od rodziców pytanie, jak wtedy motywować. Powiedz tak po krótce, bo całościowo będziesz to omawiać na warsztacie, jak narzędzia pozytywnej dyscypliny mogą się przydać w zachęcaniu dziecka do nauki?

Przede wszystkim chodzi o to, żeby trzymać się zasady małych kroków i ustalania planu działania razem z dzieckiem, żeby to wyzwanie było naszym wspólnym wyzwaniem i żebyśmy współpracowali.

Bardzo istotne jest pokazanie dziecku, że to jest jego nauka, a nie nasza. My chcemy je wesprzeć, ale nie możemy się nauczyć za dziecko. Ważne jest tutaj też zachęcanie – i uwaga – nie chwalenie, tylko zachęcanie w taki sposób, żeby budować jego motywację wewnętrzną, żeby wzmacniać jego poczucie własnej wartości, poczucie mocy, że jest w stanie się czegoś nauczyć.

A z drugiej strony też akceptacja tego, że nie musi to być zawsze nauka na piątki czy szóstki, akceptacja pewnych ograniczeń dziecka. No i jeszcze pozwolenie dziecku na odczucie niektórych naturalnych konsekwencji swoich zachowań, decyzji i wyborów. Np. jeżeli się nie nauczy, to może dostać trójkę, a nie piątkę. A jeśli nie spakuje ćwiczeń do plecaka, to nie będzie miało w czym pracować na lekcji, może też dostać np. minusa i jeszcze mieć jakieś nieprzyjemności.

Ważne jest to, żeby dziecko czuło swoją odpowiedzialność i było do tej odpowiedzialności  wdrażane od samego początku. Tak, żeby pamiętało o swoich obowiązkach samo. To są takie małe kroki, które potem zaowocują tym, że starsze już dziecko nie będzie oczekiwało, że o wszystkim będzie pamiętać mama.

Ja: No właśnie. To są sprawy, które i ja często poruszam. Również kwestię samodzielności. Czy z pozytywnej dyscypliny możemy zaczerpnąć jakieś pomysły na samodzielne organizowanie nauki przez dzieci?

Justyna: Tak. Jak najbardziej. O tym też będę mówiła na wspomnianym warsztacie. Przede wszystkim ważne jest to, żeby poświęcić czas na nauczenie dziecka samodzielności, czyli pokazanie mu jak ono ma się uczyć, bo przecież dziecko tego na początku nie wie. A czasem nawet te starsze dzieci zupełnie nie mają tej umiejętności. Więc na początku musimy je tego nauczyć, żeby później móc od nich tego wymagać. Ustalenie jakiegoś planu działania, np. odrabiania lekcji albo wykonywania ćwiczeń, rozłożenie sobie tego jakoś logicznie w czasie. No i potem jest tych narzędzi wiele, np.:

– docenianie tego, że dziecko wykonało swoje zadania,

– powolne odpuszczanie kontroli nad efektami,

– pozwalanie dziecku doświadczać konsekwencji,

– piękna technika pytań pełnych ciekawości czyli oddających odpowiedzialność dziecku, ale jednocześnie wskazujących na to, że coś tam jeszcze chyba jednak było, np. co miałeś jeszcze dziś zaplanowane do zrobienia?  Albo: Jakie zadania masz dziś do zrobienia? ;

– technika jedno słowo, czyli nie długie „ględzenie”, tylko krótkie wskazanie: „Praca domowa? O-o!”

Tych narzędzi jest o wiele więcej. Tutaj wymieniłam tylko kilka z nich.

Ja: To jeszcze poruszę trochę inny temat. Bardzo podoba mi się pomysł spotkań rodzinnych w pozytywnej dyscyplinie. Czy możesz powiedzieć trochę więcej o tym, czym są takie spotkania, jak je przeprowadzać i jaki jest ich cel?

Justyna: Spotkania rodzinne polegają na tym, że spotyka się cała rodzina, najlepiej przy stole i w sposób bardzo przyjemny, swobodny najpierw wymienia się komplementami, potem omawia jakieś zadanie, które było np. na liście wyzwań (jeżeli robimy to już tak stricte formalnie), a potem jest rozmowa, szukanie wspólnie rozwiązań, omówienie tego, co się aktualnie u nas dzieje, jak to odbiera każdy z członków rodziny. I na koniec np. zrobienie planu na to, jak byśmy chcieli podejść do danej sytuacji, wyzwania czy problemu i co byśmy chcieli wypróbować w najbliższych dniach, żeby to się zmieniło, żeby to naprawić.

Spotkania rodzinne to jest coś pięknego, dlatego, że to czas na wzmacnianie relacji, na budowanie zaufania, rozmawianie z dziećmi o tym, co jest dla nich ważne, jakie mają problemy, co je frustruje, co je cieszy. I wtedy możemy też omawiać te sytuacje, które wychodzą, jakieś problemy, które się pojawiają, szukać wspólnych rozwiązań, więc to jest fantastyczne narzędzie do tego, żeby nasze relacje były coraz lepsze.

To buduje też poczucie odpowiedzialności u wszystkich członków rodziny. Nie tylko sami rodzice biorą na siebie odpowiedzialność, ale włączamy w to dzieci. One dzięki temu uczą się kompetencji społecznych, rozwiązywania konfliktów, rozwiązywania trudnych sytuacji, szukania wspólnych rozwiązań, robienia burzy mózgów i szukania takich opcji i rozwiązań, które są dobre i akceptowalne dla wszystkich.

Ja: Tak, to rzeczywiście piękna sprawa. Co prawda dość trudna do przeprowadzenia przy małych dzieciach. Z tego powodu nam nie udało się pierwsze podejście do takiego spotkania, ale zamierzamy zrobić kolejne:)

Justyna: Warto próbować i szukać swojej drogi w rodzicielstwie 😉

Ja: Na pewno;) Justyna, bardzo dziękuję za rozmowę. Dużo cennych informacji i inspiracji przekazałaś.

Justyna: Ja również dziękuję za tak przyjemną rozmowę i mam nadzieję, że pomoże ona lepiej zrozumieć ideę Pozytywnej Dyscypliny i jej narzędzi. Jeżeli ktoś z czytających nabierze ochoty na więcej, to zapraszam serdecznie do Pozytywnej Wioski Wsparcia, by chłonąć wiedzę o narzędziach Pozytywnej Dyscypliny.

Ja: Dziękuję😉

Justyna Brzozak. Twórczyni Pozytywnej Wioski Wsparcia. Znajdziecie ją na Facebooku, Instagramie oraz na stronie www.justynabrzozak.com.pl, gdzie wszystkie warsztaty oraz kursy online można nabyć w bardzo przystępnych cenach. Najbliższy warsztat „Jak zachęcać dziecko do nauki” odbędzie się 28 lutego 2021 r.

A moje pytanie do Was: Czy znacie metody i narzędzia Pozytywnej Dyscypliny? Stosujecie? Jeśli tak, to napiszcie, jakie to u Was przynosi efekty. Jeśli nie, to naprawdę zachęcam do zapoznania się.

MOŻE WAS RÓWNIEŻ ZAINTERESOWAĆ:

DOBRA RELACJA Z DZIECKIEM PODSTAWĄ JEGO SUKCESÓW W NAUCE

DZIECKO NIE CHCE CZYTAĆ KSIĄŻEK. CO ROBIĆ?

JAK NAUCZYĆ DZIECKO SAMODZIELNEJ NAUKI

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *