O EDUKACJI SPERSONALIZOWANEJ
Czym się różni edukacja spersonalizowana od edukacji masowej, jaką mamy obecnie w polskich szkołach? I dlaczego ta pierwsza jest lepsza od drugiej? Jakie ma zalety i co jest jej celem?
Polska szkoła jest powszechna, czyli dla każdego. I bardzo dobrze. Dzięki temu każde dziecko ma możliwość, a nawet obowiązek, kształcenia się. Nie ma wątpliwości, że to plus. Ale są również minusy takiego stanu rzeczy. Właśnie w związku z nim szkoła stała się masowa.
Edukacja masowa
Dzieci trafiają do często przeładowanych klas wraz z grupą innych dzieci urodzonych w tym samym roku kalendarzowym (właściwie dlaczego tak?), siadają w takich samych ławkach, dostają te same podręczniki i muszą opanować ten sam materiał w tym samym czasie. Wymagania programowe wobec wszystkich tych dzieci są takie same.
Nauczyciele są zachęcani do tego, żeby indywidualizować pracę na lekcjach, przygotowywać nieco inne karty pracy, zadawać trochę inne lub dodatkowe zadania do domu i podczas oceniania brać pod uwagę indywidualne trudności uczniów. W praktyce jednak większości nauczycieli nie chce się tego robić, a nawet jeśli się chce, to ta indywidualizacja jest tylko mocno powierzchowna, właściwie fasadowa i niewiele ma wspólnego z prawdziwie indywidualnym podejściem do ucznia.
Edukacja spersonalizowana
Przeciwieństwem takiego masowego podejścia jest edukacja spersonalizowana. Spersonalizowana czyli w centrum zainteresowania stawiająca osobę, personę. To zupełnie inne podejście do ucznia, w którym najważniejszy jest on sam, a nie podstawa programowa, którą on musi przerobić.
W edukacji spersonalizowanej chodzi o to, żeby najpierw dobrze poznać ucznia, jego indywidualne możliwości, talenty i zainteresowania, a dopiero potem do niego dopasować program nauczania, metody i cele edukacyjne. Widzicie różnicę? Jest diametralna, już w założeniach.
No i teraz pytanie: Czy taka edukacja, która w centrum zainteresowań stawia ucznia, jego indywidualne predyspozycje, talenty, ale i problemy, z którymi akurat się mierzy, jest w Polsce możliwa? Czy ma szansę bytu w obecnym systemie edukacji?
Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Polski system edukacji jest do bólu masowy. W jego centrum jest podstawa programowa, której przerobienie obowiązuje każdego ucznia i nauczyciela. Te same zagadnienia i te same wymagania wobec wszystkich. I oceny, które służą do mierzenia stopnia przyswojenia podstawy programowej.
Ta podstawa obowiązuje nawet uczniów z edukacji domowej, którzy z systemu uciekli. Oni również raz lub dwa razy do roku zdają egzaminy, na podstawie których ocenia się, na ile przyswoili zagadnienia objęte podstawą programową.
Mimo tego edukacja domowa daje duże możliwości spersonalizowania nauki i dostosowania jej do dziecka, bo oprócz realizowania podstawy (które w edukacji domowej zajmuje tylko niewielką część czasu) daje przestrzeń do rozwijania indywidualnych predyspozycji, talentów i zainteresowań dziecka. Za to cenię edukację domową. Czy jednak tylko tam takie spersonalizowane podejście jest możliwe?
Otóż są szkoły (zazwyczaj prywatne lub społeczne), w których realizuje się program tzw. tutoringu szkolnego lub, jeszcze lepiej, tutoringu rodzinnego. Na czym on polega?
Tutoring
Tutoring jest taką formą edukacji spersonalizowanej, w której każdy uczeń ma swojego tutora, czyli opiekuna, z którym spotyka się raz na jakiś czas w ustalonym terminie, i który ma za zadanie wspierać jego indywidualny rozwój.
Rolą tutora jest zbudowanie z podopiecznym dobrej, bezpiecznej, opartej na zaufaniu relacji po to, by móc poznać jego indywidualne cechy charakteru, predyspozycje, talenty i zainteresowania. Wspólne odkrycie tych mocnych (ale również i słabych stron, i problemów) jest podstawą do tego, żeby wspierać go w nauce i rozwoju, odkrywać pragnienia, wytyczać cele, motywować do ich realizowania i osiągania.
Dla mnie to brzmi wspaniale! Bo wreszcie w takim podejściu uczeń przestaje być trybikiem w maszynie, jedną z wielu jednostek, które próbuje się ukształtować w ten sam sposób, a staje się podmiotem działań edukacyjnych i wychowawczych, które swój początek biorą właśnie od niego, od jego naturalnych, wrodzonych cech i predyspozycji, a nie od tego, co ktoś wysoko postawiony sobie wymyślił.
Czy taka metoda pracy jest idealna? Na pewno nie. Po pierwsze dlatego, że idealnych rozwiązań nie ma, przynajmniej ja w nie nie wierzę, a po drugie dlatego, że oczywiście nadal musimy się poruszać w ramach masowego systemu w centrum stawiającego podstawę programową, która, jak wspominałam, obowiązuje wszystkich.
A jednak widzę mnóstwo zalet edukacji spersonalizowanej. Mało tego! Uważam, że przyszłość należy właśnie do niej. Bo tylko dzięki takiemu indywidualnemu podejściu uczeń jest w stanie odkryć, do czego jest stworzony. Jeśli uda mu się to zrobić, jeśli zastanowi się nad swoimi marzeniami i pragnieniami, a w konsekwencji odpowie sobie na pytanie „Co chcę w życiu robić?”, to na pewno będzie lubił to, co robi.
A dzięki temu będzie robił to najlepiej, jak potrafi. Będzie się spełniał i realizował, a jego praca będzie dawała wartość innym ludziom, a jemu satysfakcję i poczucie spełnienia.
Czy nie tego chcemy dla naszych dzieci? Co o tym sądzisz? Jak Ci się podoba taka forma edukacji?
MOŻE CIĘ RÓWNIEŻ ZAINTERESOWAĆ: